bardziej spodziewalem sie filmu o przyrodniku niz szalencu. Taka jest moja pierwsza reakcja. Film o szalencu, egocentryku zatraconym w cywilizacji ktory odnajduje siebie w dziekim miejscu posrod jednych z najniebezpieczniejszych zwierzat swiata. Myslalem ze ten film to gloryfikacja bohatera, ale na szczescie jest to bardzo neutralne podejscie, gdzie malo kto podejmuje sie moralnej oceny jego zachowania, a raczej stara sie mowic z szacunkiem. Tylko jedna osoba ostro po nim pojechala i byla to bardzo trafna opinia. Moim zdaniem zasluzyl na to co chcial, i pewnie jego marzeniem bylo byc zjedzonym przez niedziwiedzia, tylko szkoda mi tej dziewczyny. Glupia, bo dala sie zwabic na te wycieczke, glupio skonczyla i cala wina to jest wlasnie Tima. Moge powiedziec ze jest to film niemal jak into the wild tyle ze w filmie sa dwie naprawde interesujace rzeczy, jedna pokazujaca nurkujacego niedziwedzia, druga walka niedzwiedzi gdy jeden z nich 'popuscil w spodnie'. Dla tych ujec, ten film jest warty obejrzenia. Herzog stara sie pokazac zycie tego czlowieka bez gloryfikacji jego zachowania, i chwala mu za to, nakrecil cos czego jeszcze wczesniej nie bylo, i ta koncepcja jest swietna, ale generalnie film jest nudny i tylko obraz z kamery Tima jest interesujacy. Sam Tim nie jest wcale interesujaca postacia, po prostu gosc ktory sie znudzil cywilizacja, obrazil sie na zycie w spoleczestwie, czlowiek ktory robil wszystko dla slawy. Tak tak,robil to dla slawy, moze nie pieniedzy ale slawy. Jego krecenia byly w wiekszosci wyrezyserowane dla potrzeb pozniejszego odbiorcy a swoja frustracje nagrywal tylko i wylaczenie dla siebie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze nie tylko poczuwal sie niedziedziem ale czul sie tez wlascicielem tych ziem jak i czul wylacznosc do kontaktu z dzika natura. W rzeczywistosci zginal bo zjadl go niedzwiedz ktory mial juz niedobre wspomnienia ze spotkania z ludzmi. Tak naprawde, mam wrazenie ze Herzog chcial dac widzowi swoje przemyslenia na temat tego wypadku, bo postac Tima przedstawil jako naturaliszczyka ale uzaleznionego od kobiet. Nie bez przyczyny wiekszosc nagran byla o jego dziewczynach. Nie bez przyczyny podal, ze Amy miala go opuscic zaraz po tej wyprawie (a byl to jej 2 rok z nim w dzikosci). Nie bez przyczyny podal, ze Tim nigdy sie nie wybieral w te niebezpieczne miejsce o tej porze roku. Niemal z Herzoga opowiesci wysnulem watek, ze byl to prawie krok samobojczy, czyli ze Tim zadzialal super desperacyjnie w ostatnich dniach zycia, ze 'zatanczyl na krawedzi przepasci', co w porownaniu z jego ryzykownym zyciem bylo niemal samobojstwem. Tak to sobie odbieram z Herzoga niewypowiedzianego, ale zasugerowanego opisu. Co do filmu, warto obejrzec ale nie jest to jakas rewelacja, chociaz przyznac trzeba ze dosyc oryginalny obraz.